Wiadomości

Policjanci zaopiekowali się 5-latkiem, jak własnym dzieckiem

Data publikacji 07.02.2011

Kiedy matka zorientowała się, że jej synek wyszedł z domu, chłopiec był już w dobrych rękach.5-letni „brzdąc” nie informując nikogo, założył buty i wyszedł z domu, w którym był na imprezie Zgubił drogę. Pomogła mu 13-latka, ...

Kiedy matka zorientowała się, że jej synek wyszedł z domu, chłopiec był już w dobrych rękach.5-letni „brzdąc” nie informując nikogo, założył buty i wyszedł z domu, w którym był na imprezie Zgubił drogę. Pomogła mu 13-latka, która przypadkowo natknęła się na płaczącego malca i zadzwoniła na Policję. Sierż. Sławomir Gołębiewski i post. Adrian Brdak zaopiekowali   się chłopcem, jak własnym dzieckiem.


Wczoraj przed godziną 18.00 do dyżurnego w Brodnicy zatelefonowała 13-latka, która poinformowała dyżurnego, że będąc w rejonie kościoła przy ul. Łyskowskiego napotkała płaczącego, samotnie błąkającego się chłopca. Dyżurny natychmiast wysłał do zgłaszającej patrol. Policjanci przy kościele napotkali nastolatkę, która podjęła się opieki nad malcem. Młoda dziewczyna opowiedziała wszystko co wie o chłopcu i to, że nie widziała w pobliżu żadnego opiekuna. 5-latek, bo tyle paluszków pokazał policjantom chłopczyk, był tak roztrzęsiony i zmarznięty, że nie potrafił określić skąd przyszedł i jak się nazywa. Zapłakany chłopczyk powiedział tylko, że jest z mamą u kuzyna na imprezie i wyszedł z domu po gumy, które zostawił u rodziny, którą wcześniej odwiedzili. Przemarzniętego „brzdąca” funkcjonariusze owinęli w policyjną kurtkę i krążyli po ulicach z nadzieją, że chłopiec rozpozna dom z którego wyszedł. Niestety ta metoda nie powiodła się. Policjanci kupili „małemu” batona i pojechali do domu jednego z nich po zabawki. Zabawkowy ciągnik i koparka, którą policjant podarował chłopcu pozwoliły mu chociaż na chwilę zapomnieć o swojej sytuacji. Chłopiec trafił do brodnickiej komendy, gdzie po zwiedzaniu z funkcjonariuszami budynku cała trójka trafiła do niebieskiego pokoju. Tam panowie w mundurach włączyli chłopcu bajki, zrobili herbatkę i nakarmili swoimi kanapkami. Po około 2 godzinach do komendy przyjechała zapłakana matka chłopca. Kiedy się zorientowała, że jej syn opuścił dom wszczęła alarm. Poszukiwania na własną rękę nie przyniosły rezultatu. 28-latka kiedy zatelefonowała do dyżurnego zgłosić zaginięcie i odetchnęła z ulgą, kiedy policjant poinformował ją, że synek jest cały i bezpieczny. Kobieta natychmiast zgłosiła się do komendy odebrać syna i podziękować policjantom. Historia ze wspaniałym „happy endem” zakończyła się w ten sposób dzięki 13-letniej Patrycji, która nie przeszła obojętnie nad losem płaczącego chłopca.

Powrót na górę strony